czwartek, 12 września 2013

Tajemnice i Sekrety

Witam i zapraszam na najnowszy rozdział! :)
Myślę, że po tak długim okresie oczekiwań nie będziecie zawiedzeni. 

Czekam na Was w komentarzach <3

Enjoy! 

_________________________
* Kilka godzin wcześniej. *
- To niemożliwe. - powtarzała w myślach Kinga, która bezsensownie przemierzała zniszczone ulice Londynu - Jak? Dlaczego? - dziewczyna nie mogła pogodzić się z odejściem swojej ukochanej matki - Zapłaci mi za to. - mówiła sama do siebie ściskając Medalion w rękach.
W tym momencie Czarodziejką Wody targały emocje, ból po stracie ostatniej, ukochanej osoby a zarazem chęć zemsty, która dodawała jej siły. Kinga nie musiała długo czekać na to, żeby rozładować swój gniew. Skręciła w boczną alejkę tuż obok starego supermarketu i zobaczyła wielką, szarą masę, która warczała i namiętnie sapała nad swoją zdobyczą. Dziewczyna bezszelestnie zbliżyła się do bestii i zobaczyła, że niewyraźna masa to wilkołak, który rozszarpuje ciała martwego już wampira. Kinga zrobiła kilka kroków do przodu i pod podeszwą buta poczuła gęstą ciecz. Powoli przykucnęła, wyciągnęła rękę i zamoczyła w niej dwa palce. Krew, doszła do wniosku rozcierając maź. Czarodziejka wstała, zagwizdała i przemówiła:
- Ej Ty! - wilkołak oderwał pysk od ciała wampira i skierował wzrok na stojącą niedaleko dziewczynę - Zaraz do niego dołączysz. - dodała pełnym goryczy głosem.
Przez kilka chwil obie postacie stały nieruchome. Spokojny oddech Kingi wymieniał się z szybkim sapaniem lykantropa, który nie wytrzymał i rzucił się na nią. Bez większych problemów dziewczyna zrobiła unik i krzyknęła:
- Cuspis! - po czym przez kałużę krwi rozlanej na ziemi przebiegł srebrzysty blask.
Wilkołak nie zwrócił na to uwagi i zaatakował ponownie. Tym razem celnie, bo Kinga nie ruszyła się z miejsca, nie chciała uchylić się przed tym atakiem.
- Funem. - powiedziała spokojnie leżąc na plecach, patrząc bestii prosto w oczy.
W tej chwili wokół czterech łap wilka pojawiły się twarde jak lód łańcuchy, które wystrzeliły ze ściany i przyciągnęły do niej ciało wilkołaka. Auguratricis Aqua wyprostowała się, lekko podniosła rękę a krew martwego wampira zaczęła podążać za nią. Widząc rozwścieczoną minę wilkołaka Kinga lekko przesuwała palce po jego ciele. Za śladem jej dłoni krew wypalała w ciele bestii głębokie, cięte rany, z których krew nie tryskała na ziemię, tylko poddawała się nurtowi krwi wampira. Wycie i przeraźliwe skamlanie lykantropa sprawiało Kindze satysfakcje. 
- Nie tylko ja zasługuję na ból. - pomyślała, po czym szybkim ruchem ręki musnęła gardło wilka a zaczarowana przez nią krew odebrała mu życie. Bezwładne ciało wilkołaka wisiało na łańcuchach przykutych do ściany.  Dziewczyna widząc, że bestia nie żyje machnęła ręką a łańcuchy z łoskotem upadły na ziemię uwalniając martwe ciało wilka, który runął z hukiem w dół. Z uśmiechem na ustach, Auguratricis Aqua ruszyła ciemną alejką ku głównej ulicy. Zafascynowana tym, że nawet krew poddaje się jej magii, bawiła się nią zmuszając gęstą ciecz do tworzenia różnych kształtów. Gdy Kinga dotarła na róg alejki, przed swoją twarzą uformowała coś w rodzaju serca, które po chwili straciło swoją formę a krew rozbryzgała się o ziemię. Z oczu Czarodziejki Wody popłynęły łzy a jej wysztywnione ciało upadło na kolana wydając przy tym cichy jęk. 
- Mam Cię piękna. - usłyszała za swoimi plecami męski głos.
Sparaliżowana dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Napastnik trafił w punkt Czakry znajdujący się na kręgosłupie, paraliżując Czarodziejkę. 
- Teraz pójdziesz ze mną. - dodał nieznajomy, po czym przewiązał Kindze oczy czarną opaską. W tym całym zamieszaniu dziewczyna usłyszała odgłos podjeżdżającej ciężarówki. 
Gdy drzwi otworzyły się z łoskotem mężczyzna powiedział:
- Brać ją, czas na wymianę. - po czym kilku, ubranych po szyję w kombinezony ochronne, mężczyzn wyskoczyło z samochodu, zabrali obezwładnioną dziewczynę, wrzucili ją na pakę i ciężarówka ruszyła pustą ulicą w stronę starego domu Shirley.  
Czarodziejka Wody poczuła ucisk w brzuchu, po chwili została obrzucona burzą kopniaków a na samym końcu jej skórę w kilkunastu miejscach rozcięło zimne ostrze myśliwskiego noża. Wyczerpana Kinga straciła świadomość, w duchu ciesząc się, że wkrótce spotka się z rodzicami.
Podróż trwała kilkanaście minut. Nikłe przebłyski świadomości pozwoliły Czarodziejce wyłapać niejasne informacje. Shirley, Medalion, Ivy, wojna. Dziewczyna była tak wyczerpana, że w żaden sposób nie mogła połączyć ze sobą tych faktów. Kilka chwil później ciężarówka zatrzymała się a Auguratricis Aqua poczuła, że jej ciało podnosi się do góry. Usłyszała brzęk otwieranych drzwi i kopnięta w plecy wylądowała na zimnej ziemi. Czując gorzki smak brudu i krwi Kinga zmuszona do klęczenia została szarpnięta za włosy, jej głowę odchylono a do gardła przyłożone zimne ostrze noża. 
                                                                                    ***
- Czego chcecie? - zapytał pobudzony Sean widząc swoją przyjaciółkę ledwo żywą. 
- My mamy coś co należy do Was, a Wy macie coś co należy do Nas. - odparł mężczyzna, który trzymał Kingę.
- O czym Ty mówisz? - zapytał Derek, który badawczym wzrokiem naliczył kilkunastu przeciwników. 
- Musimy jej pomóc, nie mamy szans z taką liczbą członków Reborn'a. - powiedziała szeptem Sonia, która zwróciła się do Julii i April ze strachem w oczach, gdy chłopcy zaczęli konwersację z żołnierzami. 
- Phylacterium. - odpowiedział krótko mężczyzna a na jego twarzy pokazał się lekki uśmiech - Hans dobrze Nas za niego wynagrodzi. - dodał po chwili widząc zaniepokojenie na twarzach grupy przyjaciół. 
- Medalion przepadł wraz z Kirą. - odparował szybko Sean - My go nie mamy, nie macie na co liczyć. - dodał po chwili patrząc w oczy uzbrojonego nieznajomego. 
- Mark i co teraz? - zapytał przywódcę jeden z jego towarzyszy. 
Mężczyzna wykrzywił twarz w dziwnym grymasie i spiorunował towarzysza wzrokiem, po czym zwrócił się do Sean'a:
- Więc życie tej dziewczyny jest bezwartościowe. - w jego lodowatym głosie nie można było wyłapać żadnych emocji. 
Mark zrobił lekki zamach i szybkim ruchem chciał przeciągnąć nożem po szyi Kingi, gdy nagle zza pleców Derek'a wyłoniła się April i krzyknęła:
- Czekaj! - mężczyzna powstrzymał rękę i skupił wzrok na dziewczynie - Ja wiem gdzie jest medalion mojej babci. - powiedziała i ruszyła w stronę klęczącej przyjaciółki. - Jest bliżej niż myślisz. - dodała. 
Gdy April dotarła do Czarodziejki Wody, wsunęła rękę do kieszeni jej spodni i wyciągnęła medalion, którego szukał Reborn.
- Czy o to chodzi? - zapytała ironicznym tonem.
- Dobra dziewczyna. - odpowiedział dowódca i wyciągnął rękę po Phylacterium, lecz Natura Tellus cofnęła rękę i powiedziała:
- Najpierw Kinga. 
- Najpierw Medalion. - odrzekł szybko Mark.
- Nie interesują mnie negocjacje. - rzuciła bez zbędnych ceregieli Czarodziejka Ziemi i dodała - Sam powiedziałeś, że życie tej dziewczyny nie jest bezwartościowe, w przeciwieństwie do tego. - pomachała Medalionem przed twarzą żołnierza. 
Mark zrobił skwaszoną minę i po chwili szarpnął Kingę za włosy podnosząc ją na nogi. 
- Jest wasza. - powiedział i pchnął ją  w stronę przyjaciół stojących na werandzie. 
Wyczerpana, okaleczona i ledwo żywa Kinga snuła się w stronę swoich znajomych. Na przeciw wybiegła jej Sonia, zarzuciła jej ramię na swoje i wprowadziła ją do środka domu. 
- Teraz Twoja kolej. - powiedział beznamiętnym tonem Mark.
Zgodnie z umową April oddała Medalion w ręce członka Guildi Reborn i powoli wróciła do Sean'a i Derek'a. 
- Nareszcie. - powiedział pełnym ekscytacji głosem Mark - Taki mały przedmiot jest powodem tak wielkiej wojny, niesamowite.  - dodał po czym rzucił do swoich towarzyszy - Zbieramy się chłopaki, mamy to czego chcieliśmy. 
Grupa uzbrojonych ludzi zaczęła w pośpiechu znikać w ciężarówce. Gdy tylko Mark został na zewnątrz, powiedział:
- Z Wami jeszcze nie skończyłem.
Przerażeni przyjaciele udali, że ta groźba przeszła gdzieś koło nich, ale w głębi serca czuli strach i lęk. 
Dowódca oddziału ruszył w stronę ciężarówki, kiedy nagle padł sztywno na ziemię. 
Zaskoczeni tym co się stało przyjaciele obrzucili martwe ciało człowieka spojrzeniami, by po chwili zobaczyć, że kilkadziesiąt metrów od nich stoi czarna, zakapturzona postać, z maską na twarzy i togą długą aż po sama ziemię, trzymająca bogato zdobioną rózgę w dłoni. Różdżka wycelowana była w martwego Marka a z jej końca ulatywał cienki pasek szarego dymu. Wyglądał jak dymek unoszący się z kadzidełka. 
- Shade. - powiedział z przerażeniem w głosie Derek i zaczął cofać się do środka domu. 
Ciężarówka z członkami Guildi Reborn w jednej chwili stanęła w płomieniach a kilka sekund później ogromna kula ognia wysadziła ją w powietrze. Za kłębami dymu Derek dostrzegł kolejną czarna postać. 
- Jest ich dwóch. - powiedział rozkładając ręce i zakrywając przyjaciół w geście ochronnym. 
W jednej chwili w stronę przyjaciół pomknęła wiązka energii, która rozbiła się o werandę, bo zaklęcie w ostatniej chwili zmieniło tor lotu. Wampir szybko spojrzał w górę. Z dachu sąsiedniego budynku celował w nich kolejny Mroczny Rycerz, jak nazwał go mężczyzna. 
- Już po Nas. - skwitowała tą sytuację April, która złapała się mocna ramienia Sean'a, częściowo odcinając dopływ krwi. 
Dwaj z Shade'ów ruszyli w ich stronę. Gdy znajdowali się w miejscu, gdzie wcześniej klęczała Kinga, w powietrze wzbił się trzeci Mroczny Czarodziej i wylądował przed swoimi towarzyszami. Stojąc przy sobie emitowali taką mocną Mroczna Aurę, że było ją czuć w promieniu kilkuset metrów. 
W jednej chwili trzy rózgi uniosły się w górę a w stronę werandy pomknęło trio kolorowych kul. Przerażeni przyjaciele zamknęli oczy szykując się na najgorsze, jednak w powietrzu rozszedł się cichy dźwięk, nieco przypominający brzęczenie dzwoneczków poruszanych na wietrze. Gdy cała trójka otworzyła oczy, zobaczyli łunę niebieskiego światła, która robiła się coraz jaśniejsza i powoli gasła. To była Shirley. 
- Nie w moje dzieci. - powiedziała gniewnym tonem, wyciągnęła zaciśniętą pięść przed siebie, i gdy rozprostowała palce, rzekła: 
- Procellarum. - a z jej dłoni wystrzeliła szybka jak błyskawica łuna, która powaliła całą trójkę Shade'ów na ziemię. 
Po kilku sekundach Shirley upadała na kolana ciężko dysząc. 
- Babciu! - krzyknęła April i przebijając się przez przyjaciół podbiegła pod kobietę - Nic Ci nie jest? - zapytała zatroskana. 
- Jest ich zbyt wielu. - powiedziała Druidka - Nie dam im rady, przepraszam. Uciekajcie, powstrzymam ich najdłużej jak zdołam. - dodała po chwili i z trudem podniosła się na równe nogi. 
Shade'om pozbieranie się zajęło chwilę. Gotowi do kolejnego starcia unieśli rózgi do góry. Ich sylwetki spowiły ciemne łuny, które przemieniając się w małe strzały, zasypały Białą Damę. Shirley rzuciła zaklęcie ochronne, które zamieniło Czarne Zaklęcia w kryształowy pyłek, który delikatnie opadał na ziemię. Na twarzy babci April pojawił się ból. Kobieta zacisnęła oczy a jej usta wykrzywiły się w krzywym grymasie. 
- Zróbcie coś! - krzyknęła do chłopaków stojących nieruchomo na werandzie April ze łzami w oczach - Ona zaraz zginie! 
Derek ruszył do walki bez zastanowienia. W mgnieniu oka znalazł się przy jednym z napastników, kobiecie, którą chwycił za ramię, przerzucił przez plecy i cisną z całej siły o kamienną ścieżkę, prowadzącą do domu Shirley. Kobieta wydała zduszony jęk, lecz po chwili podniosła się zwinnie i wymierzyła wampirowi potężne zaklęcie, które odrzuciło go na kilkanaście metrów do tyłu. Derek uderzył w betonowy mur i z trudem stanął na równe nogi. 
W tym samym czasie Sean'a nie było już na werandzie. 
- Igniter! - usłyszała April i zobaczyła, że Czarodziej Ognia spada z nieba z płonącymi katanami. MNężczyzna wylądował przy trójce Mrocznych Rycerzy i krzyknął:
- Dolor! - po czym w mgnieniu oka szaty napastników zajęły się ogniem. 
- Tonitura! - dodał pośpieszne i w tej samej chwili przez ciała Shade'ów przebiegł ognisty grzmot, który na chwile powalił ich na ziemie. Wykorzystując okazję Sean wytrącił z ich rąk  rózgi i sprawnym ruchem odrzucił je kilkanaście metrów od właścicieli. 
- Pulvino. - powiedział spokojnie widząc podnoszących się z ziemi przeciwników, opuścił miecze i stał bez ruchu.
- Co Ty wyprawiasz? - dobiegł go okrzyk Czarodziejki Ziemi, ale mężczyzna zignorował ją. 
Gdy napastnicy ponownie stanęli na równe nogi zaczęli atak. Mimo tego, że nie mieli w rękach swoich broni, bardzo sprawnie szła im walka wręcz. Sean bez większych problemów unikał ciosów. Jego szybkość i zwinność górowała nad Mrocznymi Rycerzami. Kilkoma szybkimi ruchami powalił kobietę na ziemię. Bezwładne ciało Mrocznej Czarodziejki leżało sztywno na ziemi. W międzyczasie jeden z Shade'ów odzyskał swoją rózgę i ruszył w stronę Shirley. 
Natura Tellus zobaczyła, że Sonia wybiega z domu, ale wzięła to za przywidzenie bo przecież jej przyjaciółka opiekowała się teraz ranną Kingą. 
Gdy Shade zbliżył się dostatecznie blisko, by spojrzeć Shirley w oczy, April usłyszała znajomy głos.
- Transferre. - Właśnie w tym momencie pojawiła się Sonia, która rzuciła swojej przyjaciółce Phylacterium i odwróciwszy się w stronę Mrocznego Rycerza krzyknęła:
- Air Sudore! - powietrzny cannon pomknął w stronę napastnika, który nie zdążył zareagować i został odepchnięty kilka kroków w tył - Wiesz co masz robić. - dodała szybko Czarodziejka Powietrza i zniknęła pozostawiając po sobie podmuch wiatru. 
Gdy April ujęła w dłoń Medalion zobaczyła, że Shade celuje w nią rózgą, z której wystrzeliła ciemna kula pędząca bardzo szybko. 
- Protege! - zawołała dziewczyna a przed nią wyrosła solidna, magiczna bariera, która zniwelowała zaklęcie napastnika. 
Mężczyzna wydawał się być zdziwiony. Nie spodziewał się, że nastolatka powstrzyma jego zaklęcie. 
- Crepper! - krzyknęła April a ciało Mrocznego Rycerza pokryły długie pędy unieruchamiając go.
Natura Tellus wiedziała jakiego zaklęcia ma teraz użyć. To było jej być albo nie być. Już podjęła decyzję. 
- Fatali Facem! - zawołała, po czym zrobiła obrót o 360 stopni i wyciągnęła przed siebie dłonie, z których wyleciała ogromna kula Energii Ziemi. Wiązka roztrzaskała się o ciało Shade'a powalając go na ziemię. 
Dziewczyna przez chwile stała nieruchomo, gdy usłyszała pokaszliwanie swojej babci. 
- Już dobrze. - powiedziała - Zabiłam go. - dodała z trudem, bo te słowa nie mogły przejść przez jej gardło. 
Przy dziewczynie pojawił się Derek, który podniósł jej babcię i ostrożnie zaniósł ją do domu. 
Na polu bitwy został Sean i April. W pojedynku jeden na jednego Czarodziej Ognia nie miał sobie równych. W trakcie, gdy April rozprawiła się z jednym z Shade'ów, drugi z nich wytrącił katany Czarodzieja z jego rąk. To nie powstrzymało mężczyzny. Gdy Sean celnie kopnął w twarz swojego przeciwnika, szybkim susem zakradł się za jego plecy, jedną ręką odciągnął jego głowę do tyłu i rzucił do April:
- Mój miecz! 
Dziewczyna wykonała ruch ręką a katana wystrzeliła z ziemi i powędrowała do ręki Czarodzieja, który płynnym ruchem podciął gardło drugiego Mrocznego Rycerza. 
Gdy przyjaciele odwrócili się szukając trzeciego z nich, kobiety już nie było. 
- Uciekła? - zapytała April i już po chwili pożałowała swojego pytania.
Przeszywający ból. To wtedy czuli oboje, April i Sean, gdy kobieta potraktowała ich zaklęciem paraliżującym a następnie torturującym.
- To za moich pobratymców. - powiedziała bezbarwnym tonem i zrobiła zamach różdżką. 
Zwróceni twarzami ku ziemi przyjaciele wymienili się serdecznymi spojrzeniami i czekali na nieuniknione. Powietrze przeszył świst i karki leżących na ziemi Czarodziejów zostały zbryzgane krwią. Paraliż i ból ustały. Oboje szybko podnieśli się na równe nogi i odskoczyli do tyłu. Zobaczyli przed sobą stojącą kobietę, Mrocznego Rycerza, z piersi której wystawały trzy długie, czarne strzały. Kobieta miała szeroko otwarte oczy a spod jej maski sączyła się krew. Przerażeni tym co zobaczyli przyjaciele zrobili kilka kroków do tyłu a nad ich głowami jakaś postać zrobiła przewrót, wylądowała przed Shade'm i trzymając w ręku miecz, wbiła go w pierś kobiety. Ostatni z napastników został zabity. Gdy tajemnicza wybawczyni odwróciła się do Sean'a i April, okazało się, że kogoś takiego jeszcze wcześniej nie widzieli. 
Kobieta o długich czarnych włosach spadających delikatnie na ramiona, o skórze szaro-bladej, ciemnych oczach bez źrenic, ubrana w czarny kostium bojowy, na który miała zarzucony dopasowany płaszcz. Na biodrach pas z bronią, na nogach różne rozdaje podręcznych akcesoriów bojowych, na plecach łuk i kołczan, w ręku długi, złoty miecz ze zdobioną szafirowymi i rubinowymi kamieniami rękojeścią. Jej uszy były szpiczaste, zęby ostre jak żyletki. Oniemiali przyjaciele patrzyli na przybyszkę w milczeniu. 
- Do środka. - rzuciła nieznajoma - Może być ich więcej. - dodała, po czym ruszyła do domu Shirley - Szybko. - powiedziała ponownie obracając się widząc, że Sean i April stoją nieruchomo.
Po kilku chwilach wszyscy byli w domu. Na łóżkach rozłożonych w salonie leżały Kinga i Shirley. Nieznajoma obeszła obie kobiety, wyciągnęła z płaszcza jakiś przedmiot i powiedziała: 
- Nic im nie zrobię. To jest Flexilis. Dzięki niemu mogę rzucać runy. - powiedziała przybyszka trzymając w ręku grawerowany przedmiot, który kształtem przypominał gruby ołówek. Szybkimi ruchami nieznajoma zamalowała po kilka starożytnych run na ciałach obu kobiet. Znaki szybko zniknęły z ich skór i już po chwili obie Czarodziejki doszły do siebie. 
Gdy Shirley ocknęła się i wstała, zobaczyła nową osobę w starym gronie. 
- To niemożliwe. - powiedziała - Glamour? - zapytała.
- Nie wiem skąd to zdziwienie. - rzuciła tajemnicza kobieta po czym dodała - Mając w swojej paczce Półanioła i innego Glamour nie rozumiem waszej reakcji. 
Jej słowa wzbudziły poruszenie w grupie znajomych. 
- O czym Ty mówisz? - zapytała zaskoczona tym co usłyszała Shirley. 
- O tej dwójce. - odpowiedziała dziewczyna i wskazała na Sean'a i April - A tak w ogóle, jestem Ivy. - przedstawiła się z uśmiechem na ustach. 
- To niemożliwe. - rzuciła Shirley i usiadła na łóżku, z którego dopiero co wstała.
- Angelus i Hybrid. - zaczęła Ivy - To rzadkość. - skierowała wzrok ku parze przyjaciół - To zaszczyt móc walczyć przy Waszym boku. - dokończyła dziewczyna i z gracją wykonała delikatny skłon w stronę Sean'a i April.  

Czytasz = Komentujesz

Wasze komentarze motywują do dalszej roboty. Dzięki nim wiem czego chcecie więcej, na czym się bardziej skupić i jakie wątki dalej rozwijać. Może ten wpis jest krótki, ale zaczynam dalej dodawać coś świeżego :) 

Zapraszam do "Obserwowania" na Facebook'u i Lajkowania fanfage'a :)
Wszystkich informacje na dole posta. 

 
________________________________________
https://www.facebook.com/konrad.luszczek?ref=tn_tnmn - chcesz być na bierząco? Klikaj "Obserwuj"!
https://www.facebook.com/pages/The-Vampire-Avenue/612890052059666?ref=hl  - chcesz dowiadywać się o wszystkich aktualnościach bloga najszybciej, jak to tylko możliwe? Klikaj "Lubię to!"