poniedziałek, 27 maja 2013

Tak od twórcy treści

Witajcie! :)


Dużo osób pyta mnie, po co zacząłem pisać bloga. Odpowiedź według mnie jest prosta, dla Was :)


Zaczęło się niewinnie. Szukałem  książki, która spełniłaby moje oczekiwania co do fabuły, stylu i opisu przeżyć, wydarzeń i scen akcji, których według mnie w niektórych książkach brakuje. 


Pewnego pięknego wieczora zamulałem przed kompem, z racji tego, że była pełnia i nie mogłem spać.

Przypadek? Nie sądzę :)

Kontynuując. Przeglądałem sobie różne strony www i znalazłem bloga, na którym jakiś facet tworzył własną historię, jednak tematem jego bloga było coś w stylu CSI - Kryminalne Zagadki Miami ^^

Zacząłem czytać i zafascynowało mnie to, że autor może dowolnie wpływać na każdego bohatera, może samodzielnie kreować akcję a nawet zabijać kogo chce, kiedy chce i w jaki sposób mu się podoba.


Wtedy dostałem olśnienia. W prawym górnym rogu strony zauważyłem magiczny przycisk "REJESTRACJA". Od tego momentu jestem z Wami. W miarę możliwości dodaję kolejne wątki. 

To prawda, czasami mi się nie chce, ale gdy napiszę kilka pierwszych linijek chęci same przychodzą.


Licznik wskazuje ponad 7 tysięcy wyświetleń. Jedni wchodzą częściej, drudzy rzadziej, ale mam nadzieję, że każdy odwiedzający przeczytał chociaż jedną notkę. 

 

Teraz stoję przed ważnym wyborem. Pisać dalej, czy dać sobie spokój?

Z jednej strony prawie każdy post ma ponad 100 bezpośrednich otworzeń z linku, który wstawiam na facebooka, ale mała liczba komentarzy i +1-ek daje do myślenia.

Może jest tak, że tylko wchodzicie i wyłączacie kartę, może czytacie, ale nie macie ochoty komentować.

 

Obiecuję Wam, że dokończę trylogię "Patronki" a co będzie potem, nie ma pojęcie.

Demotywująca liczba komentarzy i +1-ek nie działa motywująco na piszącego, dlatego przykro mi to mówić, ale prawdopodobnie blog zostanie zawieszony na kilka dni/tygodni. 

 

Jeżeli macie jakieś pytania, zapraszam do komentowania. 

Pozdrawiam i życzę miłego Poniedziałku. 

Konrad :)

sobota, 25 maja 2013

Patronka część II

No to leci II z III części trylogii "Patronka" :)
Nie ma co zwlekać :D

 

aa właśnie, zapraszam na fejsbukowy fanpage - lajk albo na mojego prywatnego fejsa - obserwuj :)
Wszystkie informacje na dole rozdziału :)

________________________________________________
Ziemia lekko drgnęła. W oczach trójki przyjaciół wszystko wirowało. Na początku żadne z nich nie wiedziało gdzie się znaleźli. Niebo było ponure i czarne jak zawsze, dookoła panował chaos i nieporządek.
- Gdzie my tak właściwie jesteśmy? - zapytała z przerażeniem Sonia, która była roztrzęsiona po tym co stało się w The Tower of London.
- Przeniosłam Nas. To było jedyne wyjście. - odparła Sara.
- Ale gdzie się teraz znajdujemy? - zapytała ponownie dziewczyna.
- Czy to, czy to dom Shirley? - zapytał z niedowierzaniem Sean.
- To było jedyne miejsce, które wtedy przyszło mi do głowy. - zaczęła Sara - Przecież każdy z Nas jest w jakiś sposób połączony z tym miejscem. - dodała.
- No tak. - odrzekł mężczyzna - A czy pamiętasz dlaczego opuściliśmy ten dom? Zapomniałaś już o swojej siostrze? Jak nas zaatakowała a następie Cię porwała? To przez nią wszyscy musieliśmy odejść! Zrozum to! Nie mamy tutaj czego szukać! - krzyczał zdenerwowany Sean, który nie mógł powstrzymać swoich nerwów.
- Uspokój się! - zawołała Sonia - To nie jej wina, że miała taką siostrę! Jakbyś Ty się czuł na jej miejscu?! - zapytała, lecz Czarodziej Ognia odwrócił od niej głowę, usiadł na werandzie i zaczął patrzeć w mroczne niebo.
Air Sailor chciała coś dodać, ale Saga powstrzymała ją szepcząc:
- Nie warto, nie długo samo mu przejdzie.
Sonia przytaknęła i razem z Sarą zaczęły próbować dostać się do wewnątrz mieszkania.
- Air Sudore! - krzyknęła Czarodziejka Powietrza.
Jej zaklęcie trafiło w cel, lecz nie było wystarczająco mocne, aby przełamać czar rzucony przez April.
- Może ja spróbuję. - zaczęła nieśmiało Zaklinaczka.
- Epulso! - zawołała a w stronę zamurowanych drzwi ruszyła wiązka energii, która jak poprzednie zaklęcie nie zdołała przełamać rzuconego czaru.
- Co jest grane? - zapytała zaraz po tym jak zobaczyła, że przed drzwiami nadal stoi mur.
W trakcie rzucania zaklęć przez Sarę i Sonię, Sean wstał z werandy i przyglądał się poczynaniom przyjaciółek. Każde kolejne próby wciąż nie przynosiły efektu. Po kilkunastu próbach dziewczyny były zrezygnowane i zniechęcone do dalszych prób. Mężczyzna uśmiechnął się i odwrócił. Stojąc tyłem do towarzyszek zauważył coś dziwnego. Po dachach domów, które stały na końcu ulicy, poruszała się jakaś istota. Była za szybka jak na człowieka, lecz za wolna jak na wampira. Była za mała jak na wilkołaka i w żaden sposób nie pomagała sobie magią. Mag Ognia przyglądał się uważnie postaci, która bez najmniejszych problemów przemieszczała się z jednego budynku na drugi. Jego kontakt wzrokowy z wcześniej dotąd nie widzianą osobą urwał się, gdy ta wbiegła za komin jakiegoś domu i zza niego nie wybiegła. Mężczyźnie wydało się to dziwne, jednak nie miał teraz czasu na to, aby zastanawiać się nad tym, gdzie zniknęła nieznajoma postać, kim ona była, co robiła i czego szukała w tej okolicy. W trakcie obserwacji tajemniczej istoty, Ignis Veneficus słyszał za swoimi plecami odgłosy walki z magicznym murem April. Wyrwany z zadumy przez kolejny łomot powiedział:
- Dajcie mi spróbować. 
- Proszę bardzo, może w końcu na coś się przydasz. - rzuciła oschle Sonia, lecz spotkała się z karcącym wzrokiem Sary.
Mag Ognia stanął na przeciwko drzwi, zamknął oczy i po chwili zawołał:
- Aeterna Flamma! - a spomiędzy jego rąk wystrzelił ognisty pocisk, który z niezwykłą siłą i prędkością popędził i uderzył w mur. 
Zaraz po tym mężczyzna odwrócił się i ruszył na swoje miejsce, by ponownie wypatrywać nieznaną postać. Zrobił kilka kroków w przód a wtedy Sonia zapytała:
- I co, dalej myślisz, że jesteś taki mocny?  
Sean, gdy tylko to usłyszał, natychmiast popatrzał na magiczny mur wyczarowany przez April, który nawet nie drgnął. Zaciskając pięści zawołał:
- Aeterna Flamma Maxima! - wtedy ogromny płomień buchnął z jego rąk a następnie skupił się w ogromnej ognistej kuli, która popędziła i uderzyła w to samo miejsce, co poprzednie zaklęcie, ale efekt był dokładnie taki sam jak wcześniej.

- To nie możliwe! - krzyknął zrezygnowany Mag. 
- A jednak. - odrzekła oschle Air Sailor.
Przez pewien czas wśród przyjaciół panowała cisza. Dopiero po pewnym momencie Sara powiedziała: 
- Tak jak myślałam. - zaczęła - Pojedyncze ataki nic tutaj nie dadzą. Musimy zrobić combo.
- Jesteś tego pewna? - zapytał Sean - Nigdy wcześniej nie próbowaliśmy połączyć zaklęć w combo. - dodał.
- Kiedyś trzeba zacząć. - pocieszyła go Sara.
Czarodziej Ognia uśmiechnął się tylko i popatrzył na zdenerwowaną Sonię, która miała pewne obawy przed wykonaniem combo. Ignis Veneficus złapał przyjaciółkę za rękę i cicho powiedział:
-Będzie dobrze. - po czym zrobił kilka kroków w przód i odwrócił się stając twarzą w stronę drzwi, które chcieli otworzyć. 
Sonia wciąż była pełna obaw i nie wiedziała, czy sobie poradzi.
- Sean będzie pierwszy. - zaczęła Sara - Potem uderzę ja a następnie Ty. - dodała - Wszystko jasne? - zapytała.
- Tak. - odparł bez wahania Mag Ognia.
Air Sailor wahała się i nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Zerkała kątem oka na Sagę i Czarodzieja Ognia i milczała.
- Sonia, wszystko w porządku? - zapytała Zaklinaczka.
- Yyy, coo? Tak tak, wszystko gra. - rzuciła dziewczyna wiedząc, że to co powiedziała na pewno nie przekonało jej przyjaciół.
- No dobrze, zaczynamy. - powiedziała Sara i czekała na ruch mężczyzny. 
Dziewczynie nie zajęło to dużo czasu. Sean już po chwili krzyknął:
- Merger! - co wywołało fuzję jego magii, która objawiała się w postaci płomieni otaczających sylwetkę Czarodzieja. 
- Lorem Ipsum! - Zawołał mężczyzna, po czym na środku drzwi pokazał się mały, czerwony, żarzący punkt, który zaczął gromadzić w okół siebie coraz więcej Magii Ognia.
Sean szybko popatrzył na koleżanki wzrokiem "Czy na pewno chcecie to zrobić?", po czym przystąpił do ataku.
- Ignibus! - zawołał zaraz po tym Czarodziej Ognia.
Aura stworzona wokół Ignis Veneficus'a zwiększyła efekt zaklęcia. 
W tym czasie Sara zaczęła gromadzić swoją energię.
- Anastomosin! - krzyknęła dziewczyna, co sprawiło, że od ziemi wzwyż jej sylwetkę otaczała fala energii, objawiająca się w postaci Wiązek Elektrycznych.
- Lorem Ipsumm! - zawołała po chwili Saga, zaznaczając na drzwiach taki sam punkt jak Sean, jednakże jej zaklęcie generowało magię inaczej.
Czar rzucony przez Sarę absorbował energię w specyficzny sposób. Pomiędzy Czarodziejką a owym punktem nawiązała się więź, przez którą Magia Zaklinaczki uchodziła z ciała dziewczyny i generowała się wraz z Magią Ognia.
- Vita Industria! - stworzona przez Zaklinacze aura kilkakrotnie  zwiększyła jej siły.
Wraz z przyjaciółmi czarowała Sonia. Dziewczyna była zadowolona, że wcześniej czytała o sztuce combo i wiedziała jakich zaklęć ma użyć.
- Flante. - szepnęła ze spokojem Czarodziejka Powietrza i już po chwili stałą się centrum skupiającym wokół siebie powietrze. Szybkie strugi wiatru były widoczne gołym okiem. Wirowały tak szybko, że włosy Sonii unosiły się do góry, były targane i roztrzepywane jednocześnie. 
- Lorem Ipsum! - dodała po chwili Air Sailor.
Tak samo jak wcześniej, na zamurowanych drzwiach pojawił się punkt. W przypadku Sonii był on mały i biały. 
- Ventus! - krzyknęła ponownie Czarodziejka stwarzając aurę, która dodała jej niesamowicie dużo siły.
Gdy wszyscy generowali więcej mocy używając aur, Sara zwróciła się do przyjaciółki:
- Sonia uważaj, gdy używasz aury po raz pierwszy, może to być dla Ciebie za dużo mocy jak na jedno zaklęcie. 
- Dobrze. - odparła dziewczyna - Będę o tym pamiętać. Dziękuję. - dodała.
- Gotowe? - zapytał Sean a obie Czarodziejki przytaknęły dając znak, żeby zaczynał.
Mężczyzna skupił się na wyznaczonym przez siebie punkcie.
- Flammis! - zawołał i zaczął znikać i pojawiać się w płomiennych portalach.
Jego zaklęcie zrobiło wrażenie na dziewczynach. Sean pojawiał się raz z jednej strony, pozostawiając za sobą ogromne masy Magii Ognia, po czym znikał i pojawiał się przeciwnej stroni drzwi, ponownie zostawiając część Magii za sobą. Czarodziej powtórzył tą czynność kilka razy, aż znalazł się przy zamurowanych drzwiach. Wtedy krzyknął:
- Indiganatio! - jednocześnie wyciągając zza pleców swoje katany, które złożył w znak litery 'X'.
Jego zaklęcie zaczęło generować pozostawioną przez niego wcześniej Magię Ognia w mieczach. Po chwili Sean przyklęknął na kolano, wyciągnął ręce przed siebie a z jego mieczy wystrzeliła ogromna ilość ognia, która została wchłonięta przez punkt na zamurowanych drzwiach. Tuż po tym, jak Czarodziej Ognia zaczął swój atak, Sara krzyknęła:
- Remittimus! - po czym szybko uniosła się w powietrze i skuliła w kłębek.
Saga przyłożyła ręce do klatki piersiowej, jakby się przed czymś broniła, a następnie podciągnęła do nich kolana. Dziewczyna potrzebowała zaledwie kilku chwil, aby zgromadzić w sobie całą energię a następnie uwolnić ją. Gdy wyczuła najlepszy moment, rozłożyła ręce i nogi, lekko odchylając je do tyłu, a ze środka jej ciała wystrzeliła ogromna wiązka energii, która w mgnieniu oka zniknęła w punkccie na drzwiach. Tuż po tym, jak Zaklinaczka uniosła się w górę, Air Sailor przystąpił do dzieła. Sonia biorąc pod uwagę słowa Sary, która przestrzegła ją o możliwych kłopotach związanych z użyciem aury przez nowicjusz w tych sprawach, dziewczyna postanowiła użyć słabszego czaru. Jej przyjaciele już prawie naładowali punkty swoją Magią. Czarodziejka Powietrze stanęła na przeciw swojego celu, ułożyła ręce jak do użycia cannona i zawołała:
- Fringo! - a pomiędzy jej dłońmi wygenerowało się źródło powietrza, które zaraz po powstaniu zaczęło ulatywać w stronę białego punktu na zamurowanych drzwiach. 
Od rzucenia zaklęcia przez Seana minęło kilka chwil. Tuż po ich upłynięciu drzwi stanęły w ogniu, co było znakiem, że Czarodziej wygenerował wystarczającą ilość Magii Ognia. Zaraz po tym, zamurowane drzwi spowiła fala elektryczności, co świadczyło o dobrze rzuconym zaklęciu przez Sarę. Teraz wszyscy czekali na Magię Powietrza. Sekundy mijały a Ignis Veneficus i Zaklinaczka byli coraz słabsi. Air Sailor spodziewał się tego. Takie było ryzyko wybierając słabsze zaklęcie.
- Sonia! - krzyknęła z góry Saga - Użyj mocniejszego zaklęcia. - wołała - Nie mamy dużo czasu.
Dziewczyna popatrzyła to na Sarę, to na Seana i widząc ich poświęcenie postanowiła dać z siebie wszystko.
Była gotowa zaryzykować dla swoich przyjaciół. Bez wahania wykrzyczała:
- Exevo Gran! - w tym momencie kula stworzona poprzednim zaklęciem urosła kilkakrotnie.
Dzięki silniejszemu czarowi punkt wyczarowany przez Czarodziejkę Powietrza w mgnieniu oka wypełnił się do maksimum a drzwi otoczone zostały strugami wiatru. 
- Teraz! - zawołał Sean, gdy wszystkie trzy rodzaje Magii były skumulowane w jednym miejscu.
- Combo! - zawołała jednocześnie cała trójka.
Wtedy wydarzyło się coś pięknego. Fala ognia przeleciała przez werandę, przeniknęła przez Maga Ognia i uderzyłau w mur, który się zachwiał. Z powietrza nadleciał elektryczny impuls, który pokierowany przez Sagę pokruszył postawiony przez April mur. Dzieła dopełniła Sonia. Potężna wiązka Magii Powietrza poszybowała w stronę muru, rozbijając go na drobne kawałki, a dziewczynę odrzuciła na kilka metrów do tyłu. 
Gdy wszystkie trzy zaklęcia przestały działać, Sean i Sara wrócili na swoje miejsce.
- Świetna robota! - zawołała dziewczyna.
- Tak. - przytaknął mężczyzna rozglądając się - A gdzie jest Sonia? - zapytał.
Zaklinaczka od razu zaczęła szukać wzrokiem swojej przyjaciółki. 
- Tutaj jestem. - zawołała Sonia próbując wygramolić się ze sterty starych kartonów, worków pełnych śmieci i drewnianych palet. 
Sean od razu podbiegł do dziewczyny i pomógł jej się podnieść.
- Jak się tutaj znalazłaś? - zapytał zz uśmiechem na ustach.
- Sara miała racje, żeby uważać z zaklęciami. - odrzekła Czarodziejka. 
Pełni entuzjazmu przyjaciele stanęli przed drzwiami domu, popatrzyli na siebie i postanowili wejść do środka.
W mieszkaniu nic się nie zmieniło. Wszystko zostało po staremu. Pianino stało nieruchomo, kominek stał wmurowany w ścianie a drzwi do piwnicy znajdowały się tam, gdzie wcześniej.
- Czego tak właściwie tutaj szukamy? - zapytała Air Sailor.
- Jakiejś wskazówki co do pobytu pozostałych. - zaczęła Sara - Może zostawili tutaj coś, dzięki czemu ich znajdziemy. - dodała.
- Przecież Sean może ich odszukać. - rzuciła Sonia.
- To prawda, mogę. - zaczął Czarodziej - ale muszę mieć jakąś rzecz, która niedawno należała do osoby, którą mam znaleźć. 
Czarodziejka Powietrza nie pytała już o nic więcej, bo przecież wszystko, czego chciała się dowiedzieć, tak na prawdę wiedziała. Przyjaciele bez zbędnego gadania postanowili zacząć szukać. Przetrząsnęli wszystkie szafki, stare książki, a nawet pokoje, które wcześniej zamieszkiwali, ale nic nie znaleźli. Sean zachowywał się dziwnie. Co jakiś czas oglądał się za siebie, zaglądał w nawet najmniejsze zakamarki szukając sam nie wiedział czego.
- Sean, wszystko w porządku? - zapytała Saga widząc zachowanie przyjaciela.
- Taak. - odrzekł zamyślony mężczyzna - Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. - dodał.
- Przestań. - rzuciła Zaklinaczka - Przecież nikogo przed nami tutaj nie było, zauważylibyśmy to. - powiedziała.
- Tak, masz rację. - odparł Czarodziej i postanowił więcej się tym nie przejmować.
Podczas, gdy Ignis Veneficus i Saga rozmawiali, Air Sailor postanowiła sprawdzić piwnicę. Dziewczyna podeszła do drzwi i delikatnie je otworzyła, prawie nie robią niepotrzebnego hałasu. Ostrożnie, krok po kroku schodziła schodami w dół, uważnie rozglądając się dookoła. W piwnicy było ciemno, dlatego na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku. Gdy Sonia była już na dole, po omacku znalazła latarkę położoną na półce, zaświeciła ją i zaczęła sprawdzać stan piwnicy. Ku jej zadowoleniu nic nie znalazła. Serce przestało jej łomotać jak dzwon a puls zwolnił. Dziewczyna już miała opuszczać to pomieszczenie, gdy poczuła na plecach czyjś oddech. Bez chwili zawahania odwróciłą się, lecz nikogo za nią nie było. Nie zastanawiając się nad czymkolwiek, Czarodziejka Powietrza ruszyła schodami do góry. Gdy przekroczyła próg, zatrzasnęła za sobą drzwi i przyłożyła do nich głowę. Robiąc sobie chwilę przerwy, wyrównała oddech i uspokoiła się. Okręcając się o 180 stopni z zamkniętymi oczami nie była świadoma, że ma towarzystwo. Stojąc bez ruchu oparta o drzwi, Sonia otworzyła oczy.
- Gdzie ona jest? - usłyszała głęboki męski głos.
W tym samym czasie przeszukanie górnych pokoi dobiegło końca. Zrezygnowani przyjaciele nie mieli już ochoty szukać dalej. Wtedy właśnie usłyszeli krzyk Sonii. Przerażona dwójka pobiegła na dół. Gdy byli na schodach zobaczyli jak ich przyjaciółka ucieka przed wilkołakami. 
- Ventus Murum! - krzyknęła Air Sailor odgradzając się od krwiożerczych bestii. 
Lykantropy nie chciały dać za wygraną, lecz ich uwagę przykuł gwiżdżący na palcach Sean. Czarodziej wdał się w wir walki, skupiając na sobiee wszystkie wilkołaki. W tym samym czasie, niezauważona przez nikogo Kinga, przedostała się do swojej koleżanki i wyprowadziła ją z domu. Gdy były przy drzwiach wyjściowych, Sara zawolała:
- Sean, spadamy!
Mężczyzna zauważył, że Zaklinaczce udało się uratować Sonię więc ruszył w ich stronę. Gdy brnął do wyjścia, słyszał za swoimi plecami głos:
- Nie pozwólcie im uciec! 
Na polecenie nieznajomego mężczyzny, wszystkie wilkołaki ruszyły za Czarodziejem Ognia. Gdy Ignis Veneficus był już na werandzie rzucił się na niego największy z goniących go wilków. Mag Ognia miał unieruchomione ręce co sprawiło, że jego ruchy były bardzo ograniczone. Sean czuł wyziewy z pyska lykantropa na swojej twarzy. Nie widział dla siebie ratunku, biorąc pod uwagę to, że widząc uciekające dziewczyny, nie zatrzymał ich i nie poprosił o pomoc. Ze środka domu wydobył się głos:
- Dobra robota!
Czarodziej Ognia był pewny, że czeka go coś strasznego. Mężczyzna odwrócił głowę w bok i zobaczył wyłaniającą się z mieszkania sylwetkę, kierującą się w jego stronę. Wtedy poczuł, że znowu może poruszać rękami a przypierający go do ziemi wilkołak nie stawia oporu. Sean pomyślał, że to jego ostatnia szansa na przeżycie. Zepchnął z siebie ciało bestii zauważając, że jego gardło przebite jest strzałą. Wtedy nie rozumiał co się stało, ale był szczęśliwy, że jego droga jeszcze się nie kończy.  Mag Ognia szybko podniósł się na nogi i zaczął gonić swoje przyjaciółki. Właśnie wtedy zobaczył, że na dachu sąsiedniego domu stoi tajemnicza postać, którą zauważył, gdy zjawili się ponownie przed domem Shirley. Po kilku sekundach, Czarodziej był już wraz ze swoimi koleżankami. Cała trójka była oszołomiona całą tą sytuacją, jednak postanowili, że nie mogą tego tak zostawić i za wszelką cenę muszą dowiedzieć się, kogo szuka tajemniczy napastnik. Owy nieznajomy stał już na przeciwko trójki przyjaciół w odległości mniej więcej 500 metrów. Było wtedy jasne, że chce się pojedynkować z całą trójką trójką. Nie dając żadnych oznak ani uprzedzeń, mężczyzna zaatakował. Bez szans na obronę Sean został ugodzony zaklęciem, które zwaliło go z nóg i spowodowało drgawki. Widząc to, Sara i Sonia upadły na kolana i zaczęły pomagać swojemu przyjacielowi. Wtedy zaklęcie przeszło na nie. Całą trójka leżała bezbronnie na ziemi, rozbrojona, nie mogąca nic zrobić. Nie wyglądało to zbyt kolorowo. Tajemniczy Czarodziej chciał dokończyć swoje dzieło. Bez zastanowienia krzyknął:
- Lupus! - co sprawiło, że chmara czarnych ptaków ruszyła na leżących przyjaciół.
Nieznajomy był przekonany, że to już ich koniec. Widząc jednak, że jego zaklęcie nie osiągnęło wyznaczonego celu, zdziwił się. Ku jego zaskoczeniu, za triem towarzyszy stała zakapturzona postać. Była ubrana cała na biało a jej habit zakrywał wszystko. Tajemniczy przybysz trzymał uniesioną rękę i rzucał zaklęcia ochronne. 
- Czego od niech chcesz, Hans? - zapytał kobiecy głos.
- To nie jest Twój interes. - odrzekł nieznajomy mężczyzna - Lepiej zejdź mi z drogi bo gorzko tego pożałujesz! - dodał, lecz jego odbiorczyni nie czuła się zagrożona.
- Na nas już pora. - odpowiedziała tylko i po chwili dodała - Eripias. - co sprawiło, że cała czwórka zniknęła.
Zaskoczony obrotem spraw Hans zwrócił się od razu do swoich wilkołaków:
- Musicie ich znaleźć, już! - - po czym za przyjaciółmi ruszył pościg.
Zakapturzona postać przeniosła Seana, Sarę i Sonię na ulicę Longway. Widząc jednak, że są pod działaniem Zaklęcia Paraliżującego, kobieta pochyliła się nad nimi i szepnęła:
- Curarent. - co spowodowało, że w mgnieniu oka wszyscy wyzdrowieli. Po chwili każdy był przytomny. Przerażeni łatwością, z jaką zostali pokonani, przyjaciele nie odezwali się do siebie. Dopiero po kilku chwilach w ich głowach odezwał się delikatny kobiecy głos:
- "Potrzebują Was. Ulica Longway. Oni tam są. Pomóżcie im".
To jeszcze bardziej wystraszyło Czarodziejów. 
- Słyszeliście to? - zapytał Sean.
- Tak, ale tak jakby.. - zaczęła Sara - to było w mojej głowie. - dokończyła niepewnie.
- "Potrzebują Was. Derek. Julia. Apirl. Kinga. Pomóżcie im".
Apel powtórzył się. Zdezorientowani przyjaciele rozglądali się wokół siebie, poszukując źródła tego głosu i zauważyli stojącą po drugiej stronie ulicy zakapturzoną białą postać, która wyciągnęła rękę i wskazała im ulicę Longway.

Czytasz = Komentujesz

Wasze komentarze motywują do dalszej roboty. Dzięki nim wiem czego chcecie więcej, na czym się bardziej skupić i jakie wątki dalej rozwijać. Może ten wpis jest krótki, ale zaczynam dalej dodawać coś świeżego :) 

Zapraszam do "Obserwowania" na Facebook'u i Lajkowania fanfage'a :)
Wszystkich informacje na dole posta. 

 
________________________________________
https://www.facebook.com/konrad.luszczek?ref=tn_tnmn - chcesz być na bieżąco? Klikaj "Obserwuj"!
https://www.facebook.com/pages/The-Vampire-Avenue/612890052059666?ref=hl  - chcesz dowiadywać się o wszystkich aktualnościach bloga najszybciej, jak to tylko możliwe? Klikaj "Lubię to!"