niedziela, 27 października 2013

Pięć punktów do rozdania.

Dajcie znać w komentarzach co Wy na to! :) 

______________________________________
- Ha ha ha ha ha ha! - śmiech szaleńca powtórzył się. Tym razem był on jeszcze bardziej zwariowany niż wcześniej.
- Kinga wracaj do środka i nie wychodź! - zawołał w międzyczasie Sean, który zauważył, że jego koleżanka otwiera drzwi i z przerażeniem w oczach patrzy na wysadzoną w powietrze werandę.
Dziewczyna bez cienia wątpliwości zatrzasnęła drzwi i zniknęła w ciemności panującej w domu.
Mężczyzna w czerwonym płaszczu stał przed domem Shirley i świdrował spojrzeniem Sonię, która po chwili uciekła od niego wzrokiem i krzyknęła:
- Odjedź stąd! - lecz Demon nawet nie drgnął.
Stał spokojnie na swoim miejscu, splunął na wyciągniętą dłoń i, próbując wygładzić swoje rozczochrane włosy, głaskał się po głowie.
- Głuchy jesteś!? - zawołała ponownie dziewczyna, lecz świr odpowiedział jej śmiechem.
Tym razem w jego radosnym ryku kryło się coś mrocznego, ekscytującego, co przyprawiło Błogosławioną o gęsią skórkę. Przez kilka chwil wszyscy milczeli. Głucha cisza trwała zaledwie kilkanaście sekund a wydawała się być wiecznością. W końcu Benedi nie wytrzymała i ruszyła w kierunku mężczyzny. Zaciskając mocno pięści na shakramach już po chwili znalazła się przed Demonem. Szybkim ruchem chciała zadań cios, ale mężczyzna bez najmniejszego problemu zrobił unik. Dziewczyna spróbowała ponownie, lecz Demon był szybszy.
- Pudło, ha. Ha ha. Ha ha ha ha! - usłyszała Sonia po kolejnej nieudanej próbie okaleczenia przeciwnika.
Sean i Ivy obserwowali zmagania przyjaciółki z bezpiecznej odległości. Sean rwał się do walki ale na przeszkodzie stanęła mu Glamour.
- Co Ty chcesz zrobić? - zapytała poważnym tonem.
- Musimy jej pomóc. - odrzekł natychmiast mężczyzna.
- Przecież wiesz czym on jest, tutaj potrzeba kogoś silniejszego od nas. - odpowiedziała kobieta.
- No tak, ale jeżeli zaatakujemy wszyscy razem... - zaczął Czarodziej Ognia, lecz w zdanie weszła mu Iventary - wszyscy zginiemy. Czy tego chcesz? - zapytała po chwili i skupiła swój wzrok na Sonii, która nie odpuszczała Demonowi.
Benedi była bardzo agresywna. Miała świadomość tego, że jeżeli ten Demon nie zostanie zniszczony, babcia jej przyjaciółki niedługo zginie. Ta przerażająca myśl dawała jej siłę i zapał do walki. Sonia podskoczyła, gdy mężczyzna chciał strącić ją z nóg, i zaraz po lądowaniu rzuciła się na przeciwnika, lecz jej twarz zderzyła się z ozdobioną pierścieniami pięścią Demona. Dziewczyna zatoczyła się do tyłu i przez chwilę nie wiedziała co się z nią dzieje. Trzymała się za krwawiący nos i próbowała zabić tępy ból pulsujący w jej czaszce. Widząc to świr w czerwonym płaszczu przyłożył zakrwawioną dłoń do ust i zlizał z niej krew.
- Tak szlachetna krew smakuje wyśmienicie. - stwierdził po chwili delektowania się smakiem czerwonego płynu.
- Jeden zero dla Demona. - oświadczyła Ivy i odwróciła się do tyłu, żeby zobaczyć minę towarzysza. Glamour doznała szoku bo Seana przy niej nie było. Kobieta była zdezorientowana bo nie zauważyła, ze jej przyjaciel zniknął.
W tej samej chwili Sonia doszła do siebie i podniosła się na równe nogi. Mimo utraty wielu sił dziewczyna nie myślała o poddaniu się. Na chwilę zamknęła oczy i po kilku sekundach otworzyła je z powrotem wypowiadając na wydechu jeden wyraz, Shitoke.
Błogosławiona ruszyła do walki. Podczas kilku ostatnich minut poznała sposób zachowania się swojego przeciwnika podczas walki. Pomyślała, że tym razem go zaskoczy. Benedi pomknęła w stronę Demona. Szybka, zwinna i śmiertelnie niebezpieczna wzbiła się w powietrze. W lekkim blasku palącej się beczki jej zakrwawiona twarz wyglądała przerażająco. Walka rozpoczęła się ponownie. Cios za ciosem, kop za kopem, prawy za lewym sierpowym. Wszystkie ataki dziewczyny były blokowane przez śmiejącego się świra. Próbując zrobić unik, Sonia została złapana za rękę i pociągnięta przez Demona. Tym razem Błogosławiona znalazła rozwiązanie tej sytuacji. Gdy mężczyzna pociągnął ją w swoją stronę, dziewczyna poddała się jego sile i wykorzystując ją zaczęła kręcić się na tyle szybko wokół własnej osi, żeby przy rozłożeniu rąk zrobić dwa głębokie nacięcia na klatce piersiowej Demona. Świr wydał przerażający ryk, gdy święte ostrza rozcięły jego skórę, i upadł na kolana patrząc jak z ran unosi się lekka smuga dymu. Po zakończeniu ataku dziewczyna zatrzymała się i z dzikim uśmiechem patrzyła na cierpienie mężczyzny.
Właśnie w tym momencie Ivy dostrzegła niebieską poświatę za plecami Sonii. Przyjrzała się jej bliżej i zobaczyła, że ta łuna to tak na prawdę zarys sylwetki Anioła. Gdy Benedi wyprasowała się, Iventary zobaczyła ludzką istotę z niebiańskimi skrzydłami otoczoną magicznym, białym światłem.
- Jeden jeden. - powiedział stojący na dachu budynku Sean i ruszył w stronę Sonii.
Glamour patrzyła na pędzącego mężczyznę, westchnęła i powiedziała sama do siebie:
- Nie może mnie ominąć taka zabawa. - po czym zaczęła wspinać się na najwyższy dach.
W tym samym czasie Demon wstał sycząc z bólu. W jego oczach zamieszkało coś przerażającego. Wyraz jego twarzy z szaleńca zmienił się w psychopatę.
- Pożałujesz tego dziwko. - powiedział oschłym, głębokim i ostrym jak żyletka głosem.
- Każda dziwka ceni się bardzo wysoko więc pokaż jak bardzo chcesz mieć mnie dla siebie. - odparowała Sonia i z szyderczym uśmiechem rzuciła shakramami w stronę przeciwnika, który robiąc pełen gracji unik, powiedział:
- Nigdy się nie nauczysz. - po czym z jego gardła wydarł się straszliwy ryk, jakby pełen rozpaczy i żalu matczyny lament po stracie ukochanego dziecka.
Demon ponownie upadł na kolana a z jego pleców wystawały metalowe okręgi, które wpiły się głęboko w skórę. Szaremu dymowi unoszącemu się z ran towarzyszył intensywniejszy niż wcześniej odór spalenizny.
Sonia stała bez ruchu i obserwowała rywala, który podniósł się po raz kolejny. Zgięty wpół ze spuszczoną głową klął pod nosem w nieznanym dziewczynie języku. Jego włosy opadły na jego twarz a z ust sączyła się krew. Nagle Demon umilkł. Po chwili ciszy wyprostował się a jego twarz ponownie przybrała wyraz szaleńca, który jakby zapomniał o shakramach wbitych w plecy. Świr zachowywał się tak, jakby nie czuł żadnego bólu.
- Ah aha ha ha hah ha ha! - wydał z siebie okrzyk zadowolenia i rozłożył ręce w chwalebnym geście.
Patrzył swoimi błędnymi oczyma na Sonię, która bezbronna stała w miejscu i czekała na kolejny ruch przeciwnika, który oblizał się i ruszył w jej stronę.
W tej chwili Benedi zauważyła pędzącego w jej stronę Seana. Wyciągnęła rękę w kierunku Demona i powiedziała:
- Czekaj. - po czym wskazała palcem na horyzont.
Gdy mężczyzna zrobił zwrot o 180 stopni o jego klatkę piersiową rozbił się ognisty cannon, potem kolejny, za chwilę jeszcze jeden i tak kilkanaście razy. Zaklęcie Czarodzieja spełniło swoje zadanie. Skóra Demona stopiła się i ohydnie śmierdziała. Jego klatka piersiowa, brzuch, ręce i szyja były kompletnie poparzone. Ścięgna i kości w niektórych miejscach były widoczne gołym okiem. Świr obejrzał swoje rany i zaczął rechotać jak stara ropucha. I tym razem wyglądał na pozbawionego uczuć. Z uśmiechem wariata stanął twarzą w twarz z Sonią, która ruszyła w jego stronę i będąc kilka kroków przed nim, wzbiła się w powietrze i zrobiła przewrót nad mężczyzną. Gdy delikatnie opadała na ziemię złapała swoje shakramy, tkwiące w ciele Demona, i lądując wyrwała je. Świr ani drgnął. Stał jak wryty. Błogosławiona pomyślała, że to jej jedyna szansa na zabicie przeciwnika.
- Teraz albo nigdy! - krzyknęła do znajdującego się obok niej Czarodzieja Ognia.
Sean bez chwili zastanowienia podbiegł pod stojącego w miejscu wroga i robiąc obrót wokół własnej osi skrzyżował swoje katany w kształt litery X, podpalił je zaklęciem i rozciął plecy świrowi. Zaatakowany mężczyzna upadł na kolana. Nie zwracając na niego uwagi Hybrid pobiegł po April, która znajdowała się w domu.
W międzyczasie Ivy znalazła sobie idealne miejsce na oddanie strzału. Na taki moment właśnie czekała. W mgnieniu okna naciągnęła na cięciwę dwie czarne strzały i wypuściła je. Ostre jak brzytwa pociski pomknęły w stronę klęczącego celu i przebiły jego kolana przyczepiając je do ziemi. Sonia dopełniła formalności. Gdy znalazła się przy Demonie, chwyciła jego ręce i zaklinowała je przy pomocy jednego shakrama, złapała mężczyznę za włosy i odciągnęła jego głowę do tyłu ukazując spalona szyję, do której przyłożyła drugiego shakrama.
- SEAN! - krzyknęła głośno i wyraźnie Błogosławiona i po chwili na zniszczonej werandzie pokazał się Sean i trzymająca w ręku Phylacterium April. Na jej widok Demona przebiegła fala przerażenia. Jego źrenice rozszerzyły się a a ust wydał się ogłuszający ryk. Nagle w około zrobiło się bardzo gorąco. Sonia czuła żar bijący od klęczącego mężczyzny. Jej rozpalona do czerwoności skóra zaczęła się topić. Benedi nie puściła swojej ofiary i kurczowo trzymała shakrama przy jej szyi.
- Szybko! - zawołała, lecz nagle wzbiła się w powietrze i odleciała kilkanaście metrów dalej.
Sonia nie wiedziała co się dzieje, lecz po chwili ją olśniło. To była Ivy, która widząc samobójcze zachowanie przyjaciółki zaczepiła hak na jednym z dachów i rzuciła się jej na ratunek.
- Co Ty zrobi... - Benedi chciała krzyczeć, lecz wtedy miała miejsce potężna eksplozja.
Okaleczony Demon wstał na równe nogi. Na jego ciele nie było żadnych śladów walki. Uśmiechnął się szeroko i wydał z siebie szaleńczy śmiech. Wtedy zniknął w ogromnym płomieniu ognia, po czym z tego samego miejsca rozeszła się potężna fala energii, która zwaliła przyjaciół z nóg. W miejscu, w którym Demon zniknął powstała głęboka dziura a wokół niej wszystko stanęło w ogniu.
- Dwa jeden dla tego pojeba.- rzuciła  oszołomiona Ivy.
Przerażeni tym co zobaczyli przyjaciele patrzyli na Sonię, która wskazała dom Shirley.
Bez zbędnych uprzejmości wszyscy ukryli się w chronionym czarami domu.
W środku panowała gorliwa dyskusja na temat Demona i tego co się własnie stało.
- Wszyscy żyjemy, dwa do dwóch. - oświadczyła Kinga, która nie wyczuła napięcia panującego wśród zebranych.
- Demon wygrał. - rzucił Sean.
- Jak to? - zapytała zdezorientowana Ivy.
- Trzy dwa dla niego. - rzucił ponuro Czarodziej Ognia.
- Czy ktoś może mi to wyjaśnić? - zapytała tym razem zdenerwowana Glamour.
- Shirley umiera. - odpowiedziała Sonia, która patrzyła na stojącą przy ciele swojej babci Apirl.
_________________________

Czytasz = Komentujesz

Wasze komentarze motywują do dalszej roboty. Dzięki nim wiem czego chcecie więcej, na czym się bardziej skupić i jakie wątki dalej rozwijać. Może ten wpis jest krótki, ale zaczynam dalej dodawać coś świeżego :) 

Zapraszam do "Obserwowania" na Facebook'u i Lajkowania fanfage'a :) 

Wszystkich informacje na dole posta.   

________________________________________
https://www.facebook.com/konrad.luszczek?ref=tn_tnmn - chcesz być na bieżąco? Klikaj "Obserwuj"!
https://www.facebook.com/pages/The-Vampire-Avenue/612890052059666?ref=hl  - chcesz dowiadywać się o wszystkich aktualnościach bloga najszybciej, jak to tylko możliwe? Klikaj "Lubię to!"

sobota, 19 października 2013

Jak dużo możesz poświęcić?

Prezent dla Nocnych Marków :D
Życzę miłej lektury :)

__________________________________
Mgła. Wszystko stało się niewyraźne i zamazane. Znane dobrze kształty i postacie w tym momencie zlewały się w jedną, wielką, kolorową plamę. Świat zaczął wirować. Gdzie jest góra a gdzie dół? Czy ja jeszcze żyję? Czy właśnie umarłam? Co jest grane? Podłoga niebezpiecznie szybko zbliża się do mojej twarzy. Auuu. Moje kolana, bolą. Nie wiem co się dzieje. Czuję zimne deski na swoich policzkach. Coś słonego dostało się do moich ust, czy to łzy? Ja płaczę? Przestałam czuć. Ktoś mnie woła. Nie poznaję tego głosu, nie rozumiem do końca co do mnie mówi, ja chyba na prawdę umieram.
- April! - mówiła cały czas Kinga, która podniosła głowę koleżanki i położyła ją na swoich kolanach - April, co się dzieje? - pytała głaszcząc przyjaciółkę po twarzy.
- Co z nią? - zapytał zdenerwowany Derek, który patrzył na bezwładne ciało Czarodziejki Ziemi. 
- Nic jej nie będzie. - powiedziała spokojnie Ivy - Straciła przytomność, to musiał być dla niej szok. - dodała.
- Co masz na myśli? - zapytał wampir.
- Spójrz. - zaczęła Iventary - Przy porodzie jej matka poświęciła swoje życie, żeby ją ratować. Jej ojciec chciał pomścić jej matkę i sam stracił przy tym życie. Teraz jej babcia jest w poważnym stanie dlatego, że April przełamała Czar Uzdrawiający. - powiedziała - Jak Ty byś się czuł na jej miejscu? - zapytała.
Mężczyzna zrobił zakłopotaną minę i nie odpowiedział na to pytanie.
Natura Tellus leżała na podłodze patrząc ślepo w przestrzeń. Od czasu do czasu z jej oczu płynęły łzy, które spadając na deski zostawiały wąską, mokrą strugę na jej policzku.
- Czegoś tu nie rozumiem. - odezwała się Sonia - Jeżeli Shirley użyła Zaklęcia Uzdrawiającego, to dlaczego nie wyleczyła się do końca? - zapytała.
- To nie takie proste. - odparła Glamour - Posłuchaj... - zaczęła delikatnym tonem - Demony to bardzo podstępne kreatury. Nie są proste w budowie tak jak wampiry czy wilkołaki, bez obrazy. - dodała pośpiesznie patrząc w stronę Dereka i Julii, którzy posłali Ivy piorunujące spojrzenia - Demon może przybrać każdą postać, nie zabijesz go prostymi Zaklęciami Bojowymi ani drewnianym kołkiem. - wyjaśniła.
- Czyli chcesz powiedzieć, że są niezniszczalne? - zapytała rozgniewana Czarodziejka Powietrza.
- Oczywiście, że nie. - odparowała natychmiast Iventary - To trochę skomplikowane. Zacznę od początku, jeżeli pozwolicie. - oświadczyła patrząc kolejna na każdego.
"Zaczynaj" odczytała z ich oczu, wzięła głęboki oddech i przemówiła:
- Na początku wyjaśnijmy kwestię związaną z Shirley. - jej opowieść rozpoczęła się - Najwyraźniej babcia Naszej April miała kontakt z Demonem. Sprawa wygląda następująco, jeżeli doznasz obrażeń z ręki Demona, zostajesz zakażona jego krwią. Jest to najgorsza trucizna z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Bardzo szybko osłabia ofiarę, pozbawia ją trzeźwego umysłu i w końcu, gdy demoniczna krew dotrze do jej serca, następuje śmierć. Jedynym sposobem na zneutralizowanie tej trucizny jest zniszczenie źródła jej pochodzenia, czyli Demona. Prawdopodobnie Shirley odnalazła Demona, który zabił rodziców April, ale nie była wystarczająco silna, aby go zabić. Została zakażona, ale dzięki swoim umiejętnością rzuciła na siebie potężne Zaklęcie Uzdrawiające, które zminimalizowało działanie demonicznej krwi. Kiedy Shirley Was odnalazła i przyłączyła się do Waszej paczki, została nieświadomie poddana działaniu energii April. Z dnia na dzień zaklęcie stawało się coraz słabsze, stąd nagły spadek sił witalnych, który spowodował pogorszenie się stanu jej zdrowia. Podczas ataku Shade'ów Shirley wyczerpała zapas swoich sił a zaklęcie, które zatrzymywało postęp choroby, zostało złamane. Krew Demona musiała kumulować się w jej ciele przez bardzo długi czas, dlatego teraz tak szybko się rozprzestrzenia w jej organizmie. Zwykłe Zaklęcia Lecznicze a nawet moje runy nic tutaj nie zdziałają. Tej Druidce zostało bardzo mało czasu. Obawiam się, że to może być jej koniec. - powiedziała z goryczą w głosie Ivy.
- To nie może być prawda. - rzuciła bez zastanowienia Julia, która niepewnie trzymała się na nogach.
- Shirley jest bardzo silna. - odrzekła Sonia, która podeszła pod nieprzytomną kobietę i złapała ją za rękę - Jak można jej pomóc, jak zabić tego Demona? - zapytała pewnym głosem Air Sailor.
- Sonia, sama nie dasz... - zaczęła Ivy, ale Czarodziejka Powietrza krzyknęła.
- Powiedz mi!
- No dobrze, jak chcesz. - odparła zrezygnowana Glamour - Aby zabić Demona, musisz mieć Błogosławieństwo. - powiedziała.
- Jak je otrzymać? - spytała ponownie Sonia.
- W każdym mieście na całej planecie istnieją ołtarze, na których każdy może otrzymać Błogosławieństwo. Jest jednak warunek, który należy spełnić, aby je otrzymać. - wyjaśniła dziewczyna.
- Mów dalej. - zażądała Air Sailor.
- Błogosławieństwo to bardzo wyjątkowy dar. Nie można otrzymać go za darmo. Musisz oddać to, co dla Ciebie najważniejsze. W Twoim przypadku jest to Magia Powietrza. - skończyła Ivy.
Początkowo zmieszana, Sonia delikatnie odłożyła dłoń Shirley na jej tułów i zrobiła kilka kroków do przodu, po czym powiedziała:
- Jestem gotowa.
Przyjaciele byli zaszokowani postawą koleżanki, ale nikt nie miał nawet zamiaru próbować wybić jej tego pomysłu z głowy.
- Jesteś pewna? - zapytała Glamour, na co Czarodziejka Powietrza kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko do nowo poznanej koleżanki.
- Zaczekajcie! - zawołał Sean - A co z Nami? - zapytał.
- Dobre pytanie. - odparła Iventary, po czym dodała - Sara, Derek i Julia, zostaniecie tutaj i będziecie pilnować April i jej babci, Sean, Sonia i Ja niedługo wrócimy, w razie kłopotów walczcie do ostatniej kropli krwi. - dodała z poważną miną.
- A co ze mną? - zapytała Kinga, która wciąż była przy Natura Tellus'ie.
Po tym pytaniu Ivy podeszła pod dziewczyny, kucnęła przy nich i sięgnęła do kieszeni April. Kinga obserwowała poczynania Glamour'a i po chwili zobaczyła, że tropicielka trzyma w ręku Phylacterium.
- Opiekuj się tym, wiesz ile od tego zależy, ufam Ci. - powiedziała Iventary i ruszyła do drzwi.
Czarodziejka Wody przez kilka chwil patrzyła na medalion, po czym zacisnęła na nim dłoń, przyłożyła go do serca i szepnęła:
- Twoja śmierć nie pójdzie na marne, mamo.
- Na Nas pora. - rzuciła Ivy i razem z Sean'em i Sonią wyszli na zewnątrz. Gdy znaleźli się na werandzie Sonia zapytała:
- Gdzie tak właściwie idziemy?
Tropicielka rozejrzała się dookoła i wskazała Royal Parks of London i po chwili dodała:
- Królewskie Parki, najlepsze miejsce na przyjecie Błogosławieństwa.
Cała trójka ruszyła w drogę. W tym samym czasie Derek wraz z Julia przesunęli łóżko, na którym leżała Shirley wgłąb pokoju, potem zrobili to samo z wolną kanapą, na której położyli April. Zaraz po tym Sara wraz z Kingą rzuciły zaklęcia ochronne na wejścia do domu i każdy z czwórki przyjaciół obrał wartę przy okach i drzwiach.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział Derek i przytulił Julię do siebie - Nic nam nie grozi. - dodał, po czym w mieszkaniu zapadła głucha cisza a całe pomieszczenie spowił mrok.
Kiedy w domu Shirley wszyscy przeszli w stan czuwania, trójka przyjaciół dotarła do Royal Parks. Gdy stali przed zamkniętą bramą Ivy zauważyła, że ktoś czai się za drzewem. Tropicielka ruszyła w stronę nieznajomej postaci, lecz ta nagle uciekła, znikając za rogiem ulicy.
- Ludzie... - zaczęła - zawsze to samo. - po czym wymierzyła kopniaka a brama do parku otworzyła się.
Glamour szła przodem. Rozglądała się wokół siebie w poszukiwaniu zagrożenia, lecz wszędzie panował spokój.
- Tędy. - powiedziała i poprowadziła towarzyszy na wzgórze, najwyżej położone miejsce w parku.
Widok był niesamowity. Mimo panującej wojny to miejsce wyglądało tak, jakby czas stanął w miejscu. Na samym środku wzgórza leżały głazy, które tworzyły coś na kształt ołtarza. Wszędzie roiło się od kolorowych kwiatów, małych i większych głazów, które układały się w jakieś dziwne kształty. Krzewy i drzewa posadzone były tak, jakby tworzyły mur obronny.
- Zaczynajmy. - rzuciła Ivy i wyciągnęła Flexilis.
- Co robisz? - zapytał Sean, który przyglądał się dziwnym malunkom na głazach, które tworzyła Ivy.
- To Runy Przyzwania, standardowymi umiejętnościami każdego Glamour'a są runy, ale niedługo się tego nauczysz. - powiedziała z uśmiechem na twarzy dziewczyna - A teraz odejdź na bok a Ty - zwróciła się do Sonii - podejdź pod ołtarz. - dodała.
Namalowanie run zajęło Iventary kilka chwil. Gdy wszystkie głazy zostały naznaczone, tropicielka powiedziała:
- Angelus Venit, Et Benedic Hoc Plásmate. 
Sean zrozumiał co powiedziała jego towarzyszka. "Aniele przybądź i pobłogosław tą istotę". Mężczyznę nawiedziło dziwne uczucie, jakby skądś znał ten apel, ale wtedy wydało mu się to dziwne więc postanowił o tym zapomnieć i skupić się na tym, co działo się w tej chwili przy ołtarzu.
Po słowach Iventary na Sonie spadła oślepiająca struga białego światła. Sean i Ivy poczuli, że ogromna ilość energii odpycha ich jak najdalej od Czarodziejki Powietrza. Powietrze przecięła błyskawica i przed Sonią pojawiła się skrzydlata postać. Przestraszona dziewczyna zrobiła krok w tył, lecz wtedy postać wyciągnęła do niej rękę i przemówiła: 
- Nie masz się czego bać, z mojej strony nic Ci nie grozi. 
W tym momencie  Air Sailor poczuła dziwny spokój, wyciągnęła rękę i złapała dłoń Anioła
- Jaki jest powód Twojego wezwania? - zapytał skrzydlaty mężczyzna.
- Chciałabym prosić o Błogosławieństwo. - odparła dziewczyna. 
- Czy wiesz o co prosisz? Wiesz jakie są konsekwencje Twojego apelu? - zapytał ponownie Anioł.
- Tak. - odrzekła bez wahania Sonia. 
Dziewczyna popatrzyła na stojącego przed nią mężczyznę. Był on wysoki, jego blond loki delikatnie spadały mu na ramiona, na jego białej todze lśniły złote nici, które tworzyły tekst w nieznanym Sonii języku, na jego kremowej twarzy nie było żadnej rysy. Gdy Czarodziejka Powietrza spojrzała w jego niebieskie oczy, Anioł uśmiechnął się lekko i spełnił jej prośbę. Wyciągnął drugą dłoń i przyłożył ją do serca dziewczyny. W tej chwili zerwał się ogromny wiatr, drzewa szalały, wszystko wokoło zaczęło się unosić i niebezpiecznie szybko kręcić. Sean i Ivy robili uniki, żeby nie zostać powalonymi przez latające głazy. Kilka sekund później Anioł cofnął dłoń od klatki piersiowej Sonii i wszystko ucichło. Trzymał w ręce mały kryształ, w środku którego tlił się jasnozielony płomyk. Dziewczyna spojrzała na boskie stworzenie i zapytała: 
- Co będzie dalej, Aniele
- Od teraz jestem Twoim opiekunem, jestem Shitoke i udzielam Ci swojego Błogosławieństwa
W tym momencie ciało Air Sailora uniosło się lekko w powietrze i rozbłysło jak najjaśniejsza gwiazda. Po chwili wszystko uspokoiło się a Shitoke przemówił po raz ostatni: 
- Używaj swojej potęgi mądrze. - po czym powietrze ponownie przecięła błyskawica a Anioł zniknął, pozostawiając po sobie dwa metalowe okręgi, na których widniały niebiańskie runy. 
Sonia stała przez chwile nieruchoma. Czuła, że w jej ciele coś się zmieniło. Z nutką strachu ruszyła ręką. Sama nie wiedząc kiedy, złapała metalowe kręgi i obróciła się do swoich przyjaciół. 
Ivy i Sean patrzyli na nią z zaciekawieniem. Ciszę panującą pomiędzy przyjaciółmi przerwał skowyt wilka. Słysząc to cała trójka stanęła przy sobie plecami i zaczęła nasłuchiwać kolejnych dźwięków. Nagle na wzgórze Królewskiego Parku wparowały wilkołaki. Było ich prawie trzy tuziny. 
- Przyciągnęło ich to światło. - zawołała Ivy ściągając łuk z pleców i naciągając strzałę na cięciwę. 
- Przynajmniej będzie zabawnie. - powiedział Sean i dodał - Igniter! - co sprawiło, że jego katany zapłonęły a mężczyzna ruszył do walki. 
Sonia spojrzała w stronę stojącej obok niej Ivy i powiedziała:
- Shitoke. - po czym niewiarygodnie szybko ruszyła do ataku. Trzymając w obu rękach shakramy, wymierzała precyzyjne ciosy pozbawiając bestie życia. Widząc to tropicielka zrobiła kilka kroków do przodu i wyskoczyła na stojące obok drzewo. Mając widok na całe wzgórze przebijała strzałami serca lykantropów. 
- Aeterna Flamma! - zawołał Mag Ognia, wysyłając ognisty cannon w stronę wilka, który czaił się za plecami Ivy. 
Walka trwała kilkadziesiąt sekund. Sean i Ivy byli trochę zawiedzeni, bo większość wilkołaków powaliła Sonia, która zwinnością i szybkością dorównywała teraz Glamour'om
- Widzę, że podoba Ci się nowe wcielenie. - rzuciła serdecznym tonem Iventary, ale nie otrzymała odpowiedzi od razu, ponieważ Sonia podchodziła pod martwe ciała lykantropów szepcząc coś i robiąc znak krzyża. Za każdym razem jej broń lekko lśniła i gasła. 
- Tak. - rzuciła po chwili z uśmiechem na ustach Błogosławiona - Jest lepiej niż myślałam. - dodała i dołączyła do przyjaciół. 
- Od teraz możemy nazywać Cię Benedi. - stwierdził Sean, ale gdy zobaczył wzrok koleżanki szybko dodał - Czyli Błogosławiona
- Nie mamy czasu na takie pogawędki. - rzuciła Sonia i ruszyła w stronę bramy - Musimy pomóc Shirley. 
Po tych słowach cała trójka ruszyła do domu. Po drodze nie wydarzyło się nic szczególnego. Ivy opowiadała Sean'owi o tym, co go czego podczas treningu a Sonia oglądała swoje shakramy, pełna zachwytu tym co teraz potrafi. Gdy przyjaciele dotarli do domu Shirley doznali szoku. Na werandzie stał wysoki mężczyzna w czerwonym płaszczu. Jego długie, poszarpane, czarne włosy zakrywały częściowo jego oczy, które były pełne szaleństwa i obłędu. Nieznajomy trzymał w ręku pistolet wycelowany w drzwi domu. Gdy pociągnął za spust weranda wyleciała w powietrze, lecz czary ochronne rzucone przez Sarę i Kingę spełniły swoje zadanie i dom ani drgnął. Widząc, że jego broń zawiodła, mężczyzna skwitował tą sytuację  szaleńczym śmiechem i zaczął kręcić się w kółko. Przerażona tym co zobaczyła, Sonia podbiegła przed dom i zawołała: 
- Masz dziesięć sekund na to, żeby powiedzieć kim jesteś albo Cię zabiję! 
Słysząc to świr skupił na niej swoje błędne spojrzenie i odrzekł:
- Tam w środku jest moja zdobycz. - po czym w uszach trójki przyjaciół rozległ się jego szaleńczy śmiech. 

Czytasz = Komentujesz

Wasze komentarze motywują do dalszej roboty. Dzięki nim wiem czego chcecie więcej, na czym się bardziej skupić i jakie wątki dalej rozwijać. Może ten wpis jest krótki, ale zaczynam dalej dodawać coś świeżego :) 

Zapraszam do "Obserwowania" na Facebook'u i Lajkowania fanfage'a :)
Wszystkich informacje na dole posta. 

 
________________________________________
https://www.facebook.com/konrad.luszczek?ref=tn_tnmn - chcesz być na bieżąco? Klikaj "Obserwuj"!
https://www.facebook.com/pages/The-Vampire-Avenue/612890052059666?ref=hl  - chcesz dowiadywać się o wszystkich aktualnościach bloga najszybciej, jak to tylko możliwe? Klikaj "Lubię to!"

Zapowiadana nowość :)

Witajcie ! :D


Na wstępie chciałbym wszystkim serdecznie podziękować za obecność !

Dzięki Wam osiągnąłem swój pierwszy, mały sukces! Pewnie zauważyliście, ale muszę się pochwalić :P


MAMY PONAD 10,000 WYŚWIETLEŃ!

NAWET NIE WIECIE ILE TO DLA MNIE ZNACZY! 

To jeden z wielu powodów, które motywują mnie do dalszego pisania. Już niedługo kolejny rozdział pełen emocji, grozy i magii.


Mam dla Was małą niespodziankę. Od dziś możecie przeglądać nową kartę - Księgę Zaklęć! 

Do nowej zakładki będę regularnie dodawał nowe zaklęcia, co pomoże mi w pracy a zarazem pokaże Wam działanie uroków, jeżeli nie zrozumiecie do końca ich funkcji podczas czytania. 


Wchodzą w zakładkę Księga Zaklęć czekają na Was wykorzystane do tej pory uroki. 

Jeżeli macie pomysły na nowe zaklęcia i ich ciekawe właściwości, zostawiajcie swoje komentarze z propozycjami właśnie w tej zakładce ! 


Trochę ze spraw organizacyjnych. Czasami musicie długo czekać na nowy rozdział. Nie martwcie się, nic nie idzie na marne. Na boku tworzę nowe postaci, które wkrótce pojawią się w The Vampire Avenue. Jeżeli macie chwilę czasu i chęci, możecie stworzyć swoją własną postać i przedstawić ją w komentarzu w zakładce Postaci. 

Kryteria, które musi spełniać postać są następujące:

- imię

- wygląd zewnętrzny, cechy szczególne 

- rasa postaci (wampir, Mag itp.)

- charakterystyczne cechy charakteru ii zachowania 

- rodzaj broni, którą posługuję się postać 

- wyjątkowe zdolności postaci (jeśli takowe posiada)

- wyjątkowe przedmioty (jeśli takowe posiada)

- w jakich okolicznościach pojawia się w historii The Vampire Avenue 

- Wasze osobiste pomysły związane z postacią 


Nie musicie się śpieszyć, macie dużo czasu :)


Jeżeli chcecie być na bieżąco, zapraszam na facebooka. Możecie znaleźć mnie na koncie prywatnym https://www.facebook.com/konrad.luszczek i kliknąć opcję "Obserwuj" lub na fanpage'u bloga 

https://www.facebook.com/pages/The-Vampire-Avenue/612890052059666?ref=hl i kliknąć opcję "Lubię to!". :) 





Już niedługo pojawi się nowy rozdział, a zatem do dzieła! 

Jeszcze raz wielkie dzięki i oby tak dalej Kochani ! <3


Jeżeli macie jakieś pytania, możecie złapać mnie na ask'u -> http://ask.fm/FejsbukowyMiszcz



A tak ode mnie macie zdjęcie i piosenkę :)


http://www.youtube.com/watch?v=Lg31XQR22zg



wtorek, 1 października 2013

Strażnik Życia.

 Kolejny przedsmak :)
Coraz więcej sekretów wychodzi na jaw a historia układa się w logiczną całość. 

Czytajcie :)!

_________________________
W pokoju zapadła głucha cisza. Sean wpatrzony w Ivy, April skupiona wzrokiem na swojej babci, która patrzyła ślepo na swoją wnuczkę, zakrywając dłonią usta. Julia wtulona w Dereka, Sonia obejmująca swoje ramiona, Kinga tupiąca niepokojąco nogą, błądząca gdzieś myślami Sara. Czas stanął w miejscu, życie przestało się toczyć. Wszystkie dźwięki zostały wyssane z pokoju tak, jak wampir wysysa krew ze swojej ofiary, powoli ją zabijając. Ten spokój był przerażający, nikt ani drgnął, prócz Kingi, która nie wytrzymała dłużej tego napięcia i wybuchła:
- Koniec tego! - krzyknęła - O czym Ty do cholery mówisz? - wróciła się do nieznajomej.
Ivy już otworzyła usta, żeby jej odpowiedzieć, ale Czarodziejka Wody ją uprzedziła.
- Nie... - zawahała się - Najpierw wyjaśnij nam kim Ty w ogóle jesteś? - powiedziała stanowczym tonem.
Glamour uśmiechnęła się blado i zaczęła mówić:
- Jestem Iventray, w skrócie Ivy, pewnie domyślacie się kim jestem. Dla niewtajemniczonych powiem, że jestem tropicielem, wyszkolonym do walki z Shade'ami Glamou'rem. Na świecie została Nas tylko garstka, ale po długim kryzysie powoli regenerujemy swoje siły i stajemy się potężniejsi. - opowiadała przybyszka, wywołując na twarzach jej słuchaczy zaciekawienie - Zostałam wysłana przez Najwyższego Konsula, aby znaleźć Hybrydę, doprowadzić ją do Dark Grave i wyszkolić.
- Do czego? - przerwała jej natychmiast Sara, która uważnie spijała każde słowo z ust nieznajomej.
- Do Dark Grave. - powtórzyła neutralny tonem Ivy. - To Nasze miasto, Glamour'ów. Jest dostępne dla każdego, bez wyjątku, ale do Depot mogą wejść tylko Czystej Krwi. - widząc pytające spojrzenia dziewczyna szybko dodała - Depot to serce Dark Grave, miejsce szkolenia i obrad Zgromadzenia. Wejście do miasta ukazuje się tylko pod osłoną Czarnej Gwiazdy, którą my nazywamy Kosiarzem, który ukazuje się na niebie co trzy dni i zwiastuje nadejście Spinnera.
- Czy tylko ja mam mętlik w głowie? - zapytała retorycznie Sara, starając się to wszystko ogarnąć.
- Jeżeli nie będziesz mi przerywać co pięć minut to dowiesz się wszystkiego. - powiedziała karcącym tonem Ivy i zaczęła opowiadać dalej - Co trzy dni Spinner wybiera jednego spośród Nas i obdarowuje go znakiem, w zależności od profesji znaki się różnią, ja mam już trzy. - dodała ochoczo dziewczyna i pełnym wdzięku ruchem rozpięła płaszcz, zrzuciła go z siebie pokazując ramię i szyję. Na jej skórze widniały kolejno smok, oko i waga.
- Co to za rodzaj magii? - zapytała zaciekawiona tatuażami Kinga, która podeszła najbliżej i badawczym wzrokiem dokładnie przemierzała każdy centymetr pokrytej malunkiem skóry.
- To Magia Runiczna. - odezwała się niespodziewanie Shirley - Dla Glamour'a jest to największe odznaczenie, jakie wojownik może otrzymać. Te istoty mają po części z każdej dominującej rasy na Ziemi, lecz Scars, tak zwane Blizny, dodatkowo wpływają na ciało wojownika i podnoszą jego umiejętności.
- Dokładnie. - podsumowała Ivy i z delikatnym uśmiechem na twarzy skinęła głową w stronę Druidki - Nazywamy je Bliznami, bo zostają na ciele do końca życia. Nie da się ich wyzbyć. - przesuwając palcem od szyi wzdłuż ramienia, Ivy mówiła - Smok oznacza zwinność, oko celność a waga równowagę. To trzy podstawowe Znaki, które nosi każdy łucznik. - wyjaśniła - Tak czy inaczej, obserwowałam Hybrydę od dłuższego czasu. - dodała po chwili dziewczyna - Wiem co trzeba zrobić.
Sean wymieniła zaniepokojone spojrzenie z April i zapytał:
- To ze mną trzeba coś robić?
W pokoju na chwilę zapadła cisza. Po kilku sekundach Iventary westchnęła, schyliła się po swój płaszcz i zarzuciła go ponownie na siebie.
- Posłuchaj Sean... - zwróciła się do Czarodzieja Ognia - Jesteś Hybrydą. Twoja matka zaszła w ciążę z jednym z Naszych, kiedy się urodziłeś, dzięki magii Twoje drugie oblicze zostało uśpione, wychowywałeś się i dorastałeś w przekonaniu, że jesteś jedynie Czarodziejem Ognia. Prawda jest taka, że kilka miesięcy temu coś się zmieniło, Czar Blokujący został złamany, to właśnie sprawka tego Półanioła. - powiedziała wskazując czubkiem buta na Czarodziejkę Ziemi.
- Moja? - zapytała z niedowierzaniem April.
- Tak, Twoja. - odparła natychmiast Ivy.
- Przy Aniele wszystkie Czary tracą swoją moc. - szepnęła Shirley.
Wszystkie spojrzenia powędrowały w jej stronę.
- To prawda. - przytaknęła Iventary - Stopniowo osłabiałaś Czar Blokujący, co dało Sean'owi możliwość rozwijania jego naturalnych umiejętności. Jest szybszy niż Wy, zwinniejszy, silniejszy i sprawniejszy niż Wy. - mówiła spokojnie - To Ty przełamałaś ten Czar, a raczej energia, którą masz z racji tego kim jesteś.
- To nie ma żadnego sensu. - odparowała Czarodziejka Ziemi - Z tego co wiem, Anioły mają skrzydła. Ja nie mam. Jestem zwykłą Czarodziejką.
- April, posłuchaj. - odezwała się Sara - Anioł dostaje skrzydła dopiero wtedy, kiedy zabije demona, żeby to zrobić, potrzebuje przybrać ludzką postać i poczekać, aż będzie wystarczająco silny, aby tego dokonać.
- O czym Ty mówisz? - zapytała ze łzami w oczach Natura Tellus.
Saga milczała. Nie wiedziała jak ma przekazać przyjaciółce wiadomość o Półaniołach.
- Ja to zrobię. - powiedziała nieoczekiwanie Shirley, która pojawiła się obok Zaklinaczki, położyła rękę na jej ramieniu i zwróciła się do swojej wnuczki - Kochanie, nigdy nie chciałam mówić tego w takich okolicznościach, ale najwyraźniej nie mam innego wyjścia... - przerwała na chwilę, gdy jej głos załamał się a z oczu Czarodziejki Ziemi popłynęły łzy - Anioły to piękne stworzenia... - zaczęła po chwili zastanowienia Druidka - Kochają wszystkie istoty, które nie chcą zrobić im krzywdy, są skłonne zrobić dla nich wszystko, jeden poświęcił się dla Ciebie. - Shirley zatrzymała się na chwilę, żeby przełknąć słone łzy - Umarłaś. Byłaś martwa. Nie przeżyłaś swoich narodzin. Twoja matka kochała Cię tak bardzo, że nie cofnęła się przed niczym.
- To nie prawda. - powiedziała przez łzy April.
- Wezwała Anioła, którym po części jesteś, tylko tak mogła Cię uratować. - mówiła dramatycznym głosem Biała Dama.
- To nie prawda. - powtórzyła głośniej dziewczyna.
- Wezwanie Anioła ciągnie za sobą konsekwencje. - ciągnęła rozpaczliwie kobieta - Wraz z narodzinami Półanioła, rodzi się Demon, którego Anioł musi zabić, żeby otrzymać skrzydła i wrócić do Raju.
- Przestań. - rzuciła krótko Natura Tellus.
- Gdy zaczęłaś oddychać, zabrałam Cię od Twojej matki i stanęłam na środku pokoju otaczając się barierą ochronną. W tym samym momencie wokół łóżka, na którym leżała moja córka pojawił się ognisty pentagram, w pokoju unosił się swąd spalenizny. Nad ciałem Twojej matki wisiała czarna, bezkształtna masa, która wyssała z niej życie. Jedyne co usłyszałam, gdy to wszystko się skończyło, to "Nabuu".
- Skończ! - krzyknęła April zalana łzami, osuwając się na kolana.
- Wyrocznia? - zapytała Ivy spoglądając na Shirley.
- Tak. - odrzekła kobieta - Jej ojciec szukał Nabuu, ale kilka tygodni po śmierci jego żony, banda wampirów znalazła jego ciało gdzieś pod Berlinem, jego oczy przybrały czarną barwę, na karku miał wypalony symbol, odwrócony pentagram.
- Czy to... - zawahała się Glamour.
- Tak, to Pierwotny Demon. - powiedziała Shirley tonem pełnym grozy.
Wszystkie słowa trafiły April w samo serce. Dziewczyna rozkleiła się a z jej oczu popłynęła fala łez, której towarzyszył głośny jęk. Świadomość, że jej rodzice zginęli przez nią nie dawała jej spokoju. To wszystko przez nią, to ona jest winna śmierci swojej mamy i swojego taty. W okół niej pojawili się wszyscy przyjaciele. Słowa pocieszenia i ciepło ich ciał dodały April otuchy. Natura Tellus postanowiła wziąć się w garść i pomścić swoich rodziców. Ta decyzja nie zajęła jej dużo czasu, ponieważ uświadomiła sobie, że jej łzy nie zwrócą życia jej rodziców.
- Babciu. - powiedziała płaczącym głosem Czarodziejka Ziemi - Dziękuję.
Kobieta spojrzała wnuczce prosto w oczy i z nikłym uśmiechem odparła:
- Kocham Cię April. - po czym upadła na podłogę wydając z siebie cichy jęk.
- BABCIU! - krzyknęła dziewczyna i w mgnieniu oka znalazła się przy Białej Damie.
Zaraz za nią podeszli Sean i Derek, ostrożnie chwytając ciało Druidki na nogi i ramiona. Mężczyźni przenieśli kobietę przez pokój i położyli na rozłożonej kanapie. Przerażona tym co się stało April powiedziała do Ivy:
- Myślałam, że ją wyleczyłaś.
- Bo to prawda. - odrzekła bez chwili zawahania Glamour, po czym podeszła bliżej ciała Shirley i spojrzała na jej nadgarstek - To coś o wiele poważniejszego.
- O czym Ty mówisz? - spytała zdenerwowana Czarodziejka. 
- Pamiętasz jak mówiłam, że złamałaś Czar Blokujący rzucony na Sean'a? - zapytała delikatnie Iventary.
- Ale przecież jej babcia nie jest Hybrydą! - krzyknął przerażony Sean.
- Anioły łamią wszystkie czary, blokujące jak i leczące. - odparowała Ivy.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - odparła natychmiast  April.
- Twoja babcia jest zakażona krwią Demona. - oznajmiła Glamour.

Czytasz = Komentujesz

Wasze komentarze motywują do dalszej roboty. Dzięki nim wiem czego chcecie więcej, na czym się bardziej skupić i jakie wątki dalej rozwijać. Może ten wpis jest krótki, ale zaczynam dalej dodawać coś świeżego :) 

Zapraszam do "Obserwowania" na Facebook'u i Lajkowania fanfage'a :)
Wszystkich informacje na dole posta. 

 
________________________________________
https://www.facebook.com/konrad.luszczek?ref=tn_tnmn - chcesz być na bierząco? Klikaj "Obserwuj"!
https://www.facebook.com/pages/The-Vampire-Avenue/612890052059666?ref=hl  - chcesz dowiadywać się o wszystkich aktualnościach bloga najszybciej, jak to tylko możliwe? Klikaj "Lubię to!"